eFIeSZet jest hipsterem, ale nikt go tak nie nazywa, bo w zasadzie to był hipsterem, zanim jeszcze byli hipsterzy, toteż tak naprawdę nim nie jest, chociaż to czyni najhipsterszym hipsterem.
Rybeł zaczął swoją karierę od nagrania Hip-Hopowej płyty Polepione Dźwięki w 2000 roku. Podobno dźwięki były polepione klejem Butapren. Rok później wydał kolejny album i tutaj co bardziej kumaty słuchacz mógł zauważyć, że w sumie to to nie jest tak do końca rap. No niby rap, ale jakiś taki mało rapowy. To dlatego, że FISZ pił dużo wina („Piję wino, palę skręty z kolegami, wpadnij czasem poniszczyć się z nami”), siarczyny osadzały się w głównych arteriach organizmu, przez co artysta dostał udaru, chociaż tego nie zauważył i zaczęło mu się wydawać że jest muzykiem. Warto tutaj nadmienić, że jego brat, eMADe, na skutek rażenia się prądem o wzorowej charakterystyce krajowej zaczął we wszystkim widzieć sample, między innymi w bracie. Prawdopodobnie dlatego na pierwszej płycie FISZ apelował do anonimowej niewiasty o posklejanie.
Płyta nazywała się „Na Wylot”. Niestety nie dowiedzieliśmy się, gdzie twórca wylatywał. I po co musiał nagrać sobie do tego całą płytę.
Jedną z rzeczy, która odróżnia go od większości raperów jest fakt, że FISZ posiada ojca.
Ojciec wyłowił go w 1978r. wędkując na nadbrzeżu Warty. Bardzo szybko stwierdził, że ta rybka (w zasadzie krzyżówka ryby z bykiem) ma potencjał, ponieważ spontanicznie recytuje losowe wersy Wisławy Szymborskiej. Karmiona żelbetonem rybka szybko zaczęła rosnąć do rozmiarów standardowego dziecka, toteż szybko został wysłany do przedszkola, gdzie niezauważany ocierał się o łydki innych dzieci. Niewiele później narodził się kolejny syn wspomnianego ojca. eMADe jednak nie chciał być rybą. Chciał być radzieckim syntezatorem.
